Rok 2018 ogłoszony został – na okoliczność dwudziestej rocznicy śmierci poety – Rokiem Herberta, przede wszystkim jednak jest to rok stulecia Niepodległej. Poezja i Wolność – te dwa arcyważne powody, by świętować – mają do siebie niedaleko, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by świętować je razem. Herbertiada w Roku Herberta była takim właśnie podwójnym świętowaniem.
Korzystając z tradycyjnej gościnności Zespołu Szkół Społecznych im. Zbigniewa Herberta, organizatorzy zaprosili do szkolnej auli recytatorów, pragnących zmierzyć się ze słowem Księcia Poetów. Tam czekała na nich Agata Piotrowska-Mastalerz z Akademii Teatralnej w Warszawie. Czwartkowe warsztaty miały swoją część zbiorową, podczas której uczestnicy otwierali swój oddech i głos, ciało i gest, oraz część indywidualną, sięgającą w głąb tekstu i w głąb serca, pracę z utworem przygotowywanym na konkurs.
A konkurs odbył się następnego dnia, w piątek, w małej sali teatralnej Regionalnego Centrum Kultury im. Z. Herberta w Kołobrzegu. Trzydzieścioro uczniów szkół średnich przybyło na konkurs ze szkół i placówek kulturalnych Poznania, Szczecina, Kołobrzegu, Słupska, Chojny, Trzebiatowa, Czaplinka, Nowogardu… Prezentacje konkursowe oceniali jurorzy: Magdalena Warzecha i Jarosław Gajewski z Teatru Narodowego w Warszawie oraz kołobrzeżanka Helena Elert. W pokonkursowym protokole podkreślono wysoką kulturę wykonawczą uczestników i przyznano nagrody: Grand Prix dla Szczepana Czaplewskiego z Kołobrzegu – za naturalność, prostotę i szczerość w interpretacji wiersza „Miron” (mało znanej, nieco anegdotycznej poetyckiej relacji ze spotkań Herberta z Białoszewskim), pierwsza nagroda dla Wiktorii Gajos z Teatru Słowa PROSCENIUM w Szczecinie (wiersz „Dawni mistrzowie”), druga dla Franciszka Arciszewskiego z Zespołu Szkół Komunikacji w Poznaniu („Przyszło do głowy”), trzecią zdobył Jakub Kazuba – II LO w Nowogardzie („Dałem słowo”). Wyróżnienia otrzymali: Kamila Pisanko z Chojny („Pięciu”), Jędrzej Rumak z Czaplinka („Tarnina”), Marta Puzio ze Szczecina („Franciszka albo spóźniona miłość”), Weronika Kędziora z Poznania (kompilacja tekstów z tomu „Podwójny oddech”) i Bartosz Dankowski z Kołobrzegu („Pan Cogito czyta gazetę”). Po konkursie jurorzy przeżyli oblężenie ze strony recytatorów i trzeba przyznać – poświęcili wiele czasu i uwagi na indywidualne rozmowy.
I przyszła sobota, i początek dwudniowej Herbertiadowej gali
Ubiegłoroczną edycję organizatorzy zadedykowali zmarłej Halinie Herbert-Żebrowskiej, siostrze Księcia Poetów, zawsze życzliwej i jeśli nie ciałem, to duchem obecnej na kolejnych edycjach Przeglądu. Uśmiechnięte twarze rodzeństwa Herbertów towarzyszyły wykonawcom i widzom już do końca Przeglądu. Galę poprowadziła dziennikarka pierwszego programu Polskiego Radia Małgorzata Raducha. Przywitawszy publiczność zaprosiła na scenę dyrektor artystyczną Herbertiady Katarzynę Pechman, która odczytała listy od patronów honorowych Przeglądu, w tym ministra Piotra Glińskiego oraz niezawodnego siostrzeńca poety, Rafała Żebrowskiego, który jak zwykle swoją uroczo osobliwą polszczyzną uraczył „herbertiadowiczów i herbertiadożerców”. Po takim wstępie na scenie pojawili się laureaci głównych nagród piątkowego konkursu. Pierwszy wystąpił zwycięzca wiosennej gimnazjalnej „Małej Herbertiady”, Maciej Piątek ze Społecznego Gimnazjum im. Z. Herberta w Kołobrzegu, który z powagą i skupieniem zaprezentował wiersz „Przesłuchanie anioła”. Wszyscy młodzi recytatorzy sprostali wymaganiom dużej sceny, zdobywając szczery aplauz.
Pierwszym zaprezentowanym na kołobrzeskiej scenie dużym spektaklem Herbertiady było przedstawienie w niezwykły sposób łączące poezję z muzyką. W poetyckiej sztuce „Trzeba śnić cierpliwie” słowo Herbertowskie podawała Magdalena Warzecha, a wokół słowa i wokół szczupłych rąk aktorki, zdających się snuć własną opowieść, owijały się dźwięki – szelesty, westchnienia, wołania i melodie, będące dziełem niezwykłego folkowego zespołu Lautari (Jacek Hałas, Maciej Filipczuk, Michał Żak, do których dołączył gość z Ukrainy, skrzypek Sergij Okhrimchuk). Muzyka Lautari to dźwięki dobyte z serca, z trzewi ziemi i z wiania wiatru. Głos aktorki wyszedł im na spotkanie, szukając współbrzmienia, jedności uczucia i sensu. I oto wiersze Herberta odsłoniły ukryte w nich emocje, ukrytą wrażliwość i delikatność, tak rzadko w twórczości Herberta dostrzeganą.
Po tej porcji poetyckiego fruwania nastąpił czas spotkania z ziemią: spektakl „Labirynt” w wykonaniu czworga aktorów: Małgorzaty Kaczmarskiej-Ferenc, Agaty Piotrowskiej – Mastalerz, Andrzeja Ferenca i Kamila Suszczyka (jeszcze studenta PWST). Ten skromny, acz znakomity aktorski kwartet dowiódł, że mylił się Platon, kiedy oskarżał poetów, że są niezdolni do słuchania i rozmowy, i kiedy domagał się wygnania ich z Państwa. Poezja – czasem definiowana jako liryczny monolog – została tutaj rozpisana na cztery głosy, które wydobyły jej dialogiczny, dyskursywny charakter. Tego oczywiście nie da się uczciwie zrobić z twórczością każdego poety. To właśnie Herbert – który szuka, który docieka, który sam ze sobą równie jak ze światem się wadzi – tworzy lirykę prowokującą pytania i odpowiedzi, zgodę i sprzeciw. Spektakl „Labirynt” przykuł do Herbertowskiego rozumu i serca uwagę kołobrzeskiej widowni.
Tak minął wieczór, Herbertiady dzień trzeci (dodajmy tylko, że tradycyjnym motywem Herbertiady jest element charytatywny – w ubiegłym roku była nim sobotnio-niedzielna zbiórka na rzecz trzyletniego kołobrzeżanina Antosia, cierpiącego na rzadką chorobę genetyczną).
I nadeszła niedziela, i wielki finał Herbertiadowej gali. Małgorzata Raducha zaprosiła na scenę Chór Kameralny Collegium Musicum Uniwersytetu Warszawskiego, z dyrygentem Andrzejem Borzymem juniorem. Wraz z dyrygentem na scenę wszedł Wojciech Wysocki, aby zająć miejsce na skraju sceny. „Gaude Mater Polonia. Niepodległa Herberta” – tak zatytułowano ten koncert, w którym świętowanie Poezji i Wolności doczekało się swojej kulminacji. Pierwsze takty tytułowego „Gaude Mater” poderwało publiczność – w postawie stojącej wysłuchali pieśni także obecni na koncercie kuracjusze, którzy do kołobrzeskich sanatoriów przybyli zza Odry. Popłynęły pieśni ze słowami wielkich poetów, od Reja do Staffa, skomponowane przez artystów wielu stuleci, od Wincentego z Kielczy i Mikołaja z Radomia po Karola Szymanowskiego i Henryka Mikołaja Góreckiego. Konwencja barokowa współgrała z romantyczną, motywy dworskie z góralskimi współtworzyły duchową i artystyczną jedność. Wojciech Wysocki opatrzył te dźwięki wierszami Herberta, które na tę okazję wybrał Rafał Żebrowski – na scenie zabrzmiał zarówno patos „Guzików” i „Wilków”, jak i niepokój „Rozważań o problemie narodu”. Mater Polonia – ten „okrwawiony węzeł” – była przecież dla Księcia Poetów zarówno dylematem, jak zobowiązaniem.
Po tej potężnej dawce wzniosłości i wzruszeń Chór zaserwował na bis coś na rozluźnienie ściśniętych gardeł: dwie piosenki Starszych Panów w wirtuozowsko dowcipnych aranżacjach.
Wojciech Czaplewski